Do ostatniego dnia byłem pewien, że będę musiał pracować przy tym bankiecie. Ostatnie tygodnie obfitowały w tego typu imprezy dla banków, insuranców, itd.
Dzwoniąc w poniedziałek rano po extra shifty, dowiedziałem się, że do pracy nie muszę przychodzić, bo wylosowałem bilet na imprezę - jeden z trzech przeznaczonych dla 'nowych pracowników' (zatrudnionych mniej niż 6 miesięcy). Trzeba było na prędkości jakiś spodzian w kant zorganizować i koszulinę inną niż T-shirt czy polo.
Śmiesznie jest siedzieć przy stole i widzieć jak to wszystko wygląda z drugiej strony... polew mieliśmy nieziemski, choć kelner od naszego stolika do zbytnio ogarniętych nie należał. ;P
15 gru 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz