W tym roku obchodziłem dwie wigilie:
Pierwsza spędzona prawie, że w tradycyjny sposób, czyli opłatek, 12 potraw itd. Zaproszony zostałem do Tomka i Violi. Wszystko fajnie, ale strasznie dziwnie się człowiek czuje, dzieląc się opłatkiem na ogródkowym patio, w krótkich spodenkach... ;) Viola przygotowała iście polskie potrawy (pierogi z kapustą i grzybami, ruskie, krokiety, barszczyk itd) Powiem szczerze, że brakowało mi trochę przysmaków kuchni polskiej ;)
Wigilia #2 (International)
Tu można powiedzieć, że już mniej oficjalnie i chrześcijańsko. Bo jak pogodzić zwyczaje i tradycje z kilku krajów świata?? Każdy zaproszony gość obowiązkowo musiał przynieść potrawę świąteczną ze swojego kraju. Jacek z Polski przyniósł opłatek, a ja zabłysłem kluskami z makiem ;P, które oczywiście przygotowałem sam, z polskich składników, zakupionych w polskim sklepie :) Przez stół przewijały się takie potrawy jak king prawnsy z barbi, ośmiorniczki w diabelsko ostrym sosie i czort wie co jeszcze.
Z Jackiem próbowaliśmy szerzyć tradycję dzielenia się opłatkiem, tu akurat towarzystwo załapało, ale niektórzy dalej nie wiedzą o co kaman).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz