Do świąt jeszcze ponad miesiąc, ale Australijczykom udziela się już od początku października, wtedy to zauważyliśmy pierwsze świąteczne produkty w sklepach. Od tamtej pory było już tylko gorzej.
Paulina wyczytała na 'internetach', że od 15.XI startują świąteczne projekcje na budynku głównej poczty. Co ciekawe jak się okazało jako, że miasto ma budżet ograniczony, a projekcje 'dużo' kosztują, będą wyświetlane tylko do połowy grudnia... Po co tak szybko z tym startowali, jak do świąt nie dotrwają?? Gdzie tu sens, gdzie logika? W każdym bądź razie byliśmy, nacieszyliśmy oczy, opiniując - całkiem fajnie.
Przy okazji Paulina spokojnie zobaczyła jak centrum wygląda.
20 lis 2013
16 lis 2013
Podnosim cisnienie ;P
W piątek doświadczyliśmy próbki możliwości zachodnioaustralijskiej pogody w sezonie letnim, w sumie to Paulina, bo ja już styczność z nią miałem. Skromne 38 stopni w skali Celsjusza zachęcało tylko i wyłącznie do siedzenia w basenie lub oceanie. Jako że pierwszego jeszcze nie mamy, wybraliśmy się na City Beach. By zobrazować Wam jak było gorąco powiem tak: moja CIEPŁOLUBNA żona po niecałych dwóch godzinach stwierdziła, że jedziemy, bo jest za gorąco ;P
W oddali (obok hotelu) Scarborough Beach
Swan River & Mill Point view
Uwaga powieje świeżością!! Hot stuff z czwartku ;P
Ileż człowiek może nad ten ocean, na tę plażę jeździć?? Paula chciała zobaczyć w końcu miasto na spokojnie i przespacerować się po 'deptaku/promenadzie' w centrum. Zaczęliśmy od małego molo na rzece (mijam je za każdym razem, gdy jadę do pracy i pomyślałem, że można by się wybrać i tu). Pierwszy raz widzieliśmy zachód nad Swan River), nie jest aż tak spektakularny jak ten z naszego okna (o tym za chwile), czy ten na plaży, ale i tak warto sobie czasem inną perspektywę obrać. Co ciekawe w rzece zauważyliśmy setki meduz (słodkowodne jakieś czy co?)
Następnie wybraliśmy się na Mill Point - najlepszy punkt do podziwiania perthowskiego CBD z rzeką na pierwszym planie. Zaraz po, mieliśmy się wybrać na owy deptak, ale okazało się, że balerynek obtarł stopę mojej żonie i 'deptać' będzięmy w innym terminie.
Jakby się komuś udało coś złapać, na miejscu ma ściągawkę z linijką, jaką rybę może zabrać, a jaką musi wypuścić.
Na Swan River można spotkać wszelaką aktywność sportową (oczywiście związaną z wodą) począwszy od różnego rodzaju, żaglówek, kajaków, skuterów wodnych, kończywszy na kajt or wind surfingu.
A tędy Kuba pruje z zawrotną prędkością 100km/h do pracy, czasem 110km/h (jak jest troszkę spóźniony i nie ma żadnego zawalidrogi przed nim). Nie daj boże, żeby jakiś dzwon się trafił podczas godzin szczytu bo wtedy wszystko - DOSŁOWNIE - wszystko stoi i pozostaje tylko telefon do pracy, że Kuba na czas się nie pojawi.
John Forrest National Park
Następna wycieczką, która nam się 'przytrafiła' był wypad na wzgórza do John Forrest National Park.
Terenów dużo do pochodzenia, pojeżdżenia rowerem, ale czasu na kilkukilometrową pętlę brak. Porwaliśmy na wycieczkę Agatę (koleżanka małżonki ze szkoły). Standardowo zanim poszliśmy na 'trail' (szlak), przytuliliśmy po kilka sausegów. Jak już poszliśmy to dziewczyny zamiast podziwiać scenerię, to skupiły się na doskonaleniu umiejętności plotkarskich, mi się tylko obrywało za ociąganie się z robieniem zdjęć ;) Co ciekawe, obie siebie przekonywały o pozytywnych aspektach życia:
w Australii (Agata);
w Polsce (Paulina).
And the winner is??
Subskrybuj:
Posty (Atom)